sobota, 10 stycznia 2015

2015.

 Hoho! Czyżby to pierwszy post w 2015 roku?A nawet chyba pierwszy tej zimy! Coś się zagalopowałam z tymi nieobecnościami. Dobra, koniec marudzenia! Tak naprawdę pierwszy semestr za nami, a w moim odczuciu dosłownie przeleciał mi on przed oczami. Jakiś taki porozrzucany, niepoukładany i mało konkretny! Towarzysko działo się przez ten czas wiele, ale czy na plus?
O to jest pytanie... ;) A co tam ciekawego u Was?- zapytała łudząc się na jakąkolwiek odpowiedź.
Macie może do polecenia jakieś ciekawe pozycje filmowe? Byłabym niezmiernie wdzięczna!

 Pewnego razu, gdy wracałam z przyjaciółkami ze szkoły, nie mogłyśmy się oprzeć urokowi oszronionego pola i w taki to sposób powstało kilka skromnych zdjęć widniejących właśnie tutaj. ;)



poniedziałek, 22 września 2014

Black is such a happy color

Witajcie Kochani!

Rzadko tu, szczerze mówiąc, piszę, ale gdy mam czas i okazję na zrobienie zdjęć,wpadam (czyt. dodaję sensowny post) tu w miarę często. Dzisiaj przychodzę do Was z tym jak wyglądałam dzisiaj w szkole. Ostatnio miałam ochotę kupić sobie jakąś klasyczną sukienkę, w której mogłabym chodzić wszędzie na co dzień i byłaby bardzo neutralna, a więc mam taką! W dodatku stałam się jej właścicielką w najmniej oczekiwanym przeze mnie momencie, a zatem wtedy, gdy moja siostra zwiozła ze swojej studenckiej nory porzucone przez nią ubrania, a co za tym idzie, zwróciła się do mnie z prośbą o wystawienie  ich na vinted. Tym sposobem uratowałam małą czarną przed sprzedażą i portfel mojej siostry przed wzbogaceniem (miejmy nadzieję, że zostanie mi to wybaczone). Jestem jedną z tych osób, które najlepiej czują się w klasycznych kolorach, czyli w moim przypadku jest to czarny i biały, a szary jednak rzadziej niż kiedyś. Moim niezbędnikiem w ostatnim czasie stała się czarna ramoneska, z którą się praktycznie nie rozstaje. Również tytuł dzisiejszego posta puentuje idealnie, to co chcę Wam przekazać. :)






//dress Reserved, coat Zara, shoes Converse//

sobota, 20 września 2014

Wrzesień czy sierpień?

Witajcie Kochani!

Przychodzę do Was z wrześniowym postem, który tak naprawdę przynosi sierpniowe wspomnienia.  Podczas pobytu mojej rodziny w Warszawie, wybraliśmy się z nią na spacer do Łazienek, które są tłem dzisiejszej notki.

A co u mnie? Wrzesień oznacza tylko jedno-harówę w szkole! No, ale co, poddawać się nie można, bo chcę jak najlepiej wypaść kończąc gimnazjum i pisząc egzamin. Pożyjemy, zobaczymy, ale też popracujemy! ;)
























//sweater Mango, trousers H&M, shoes Converse, watch Parfois//

środa, 6 sierpnia 2014

Spain soon

Dzisiejszy wieczór spędzam na wybieraniu zdjęć z małej sesji, moim upragnionym aparatem, przerabianiu jeansów oraz na pakowaniu do Hiszpanii. Szczerze powiedziawszy to jestem bardzo ciekawa miejsca, do którego zmierzamy ze względu na to,że jest pełne wieżowców i wygląda niczym Manhattan. Nie jestem wielbicielką takich miejsc na wypoczynek, ale może się przekonam...Na temat ubrań nie będę się zbytnio rozwodzić,jedynie wspomnę, iż wszystkie części garderoby są nowymi nabytkami (oprócz torebki).
W porównaniu do poprzednich wpisów ta notka jest stosunkowo krótka, no ale mam nadzieję, że hiszpańskie wpisy będą bardziej rozbudowane :) Aaa...mogę Wam się pochwalić, że byłam dzisiaj na kolejnym filmie, tym razem na "Step Up:All in" i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał tak jak każda z części, choć tak naprawdę jestem wielką fanką pierwszej produkcji ze względu na najbardziej rozbudowany wątek relacji prywatnej pomiędzy głównymi bohaterami oraz cudowną ścieżkę dźwiękową, która aktualnie jest numer jeden na mojej liście muzycznej. Polecam Wam odwiedzenie kina,ponieważ  repertuar naprawdę zachęca w te wakacje!






//T-shirt H&M, shorts Zara, shoes Converse, bag Almi Decor,glasses H&M//

piątek, 25 lipca 2014

After bday

Witajcie!
W środę miałam urodziny, które miały też pewien wpływ na przyszłość bloga. Otóż pomogły mi w zrealizowaniu mojego marzenia dotyczącego nabycia lustrzanki. Jeszcze jej nie posiadam, ale bacznie przeglądam oferty i już niedługo się zdecyduję :) Ogólnie fotografia zawsze mnie pasjonowała. Zawsze przy robieniu zdjęć, szukam tych niebanalnych ujęć, blog niestety nie jest JESZCZE dobrym przykładem na potwierdzenie moich słów. Lubię robić zdjęcia detalom jak i moim bliskim, przeważnie dzieciakom z rodziny, za co dziękują mi ich rodzice w postaci prośby o nadesłanie zdjęć.

Zmieniając temat, to miesiąc przesiedziałam w domu,niestety... Na szczęście udało się mi i mojej przyjaciółce, dopiąć swego i załatwić dla nas jakieś wspólne wakacje. Ostatecznie jedziemy do Hiszpanii! Z czego bardzo się cieszymy :) Mam nadzieję, że do tego czasu będę mieć już swoją, upragnioną lustrzankę i podzielę się z Wami naszymi zdjęciami :)


A to już trochę stare zdjęcia zrobione właśnie przez Dominikę podczas naszego spontanicznego "chillingu".
Włosy są już nieco krótsze co możecie zobaczyć w ostatnim poście ;)
//T-shirt H&M, trousers Pull&Bear, glasses H&M// 

środa, 9 lipca 2014

09/07/14

Od czego by tu zacząć(wieczny dylemat blogerrki)...Ho, już wiem! Mogę się Wam pochwalić jakie ja mam "kreatywne" pomysły na spędzanie wakacji. Otóż już piąty raz byłam...w kinie haha. Ta oryginaloność. Pierwszym filmem z mojej magicznej piątki był "Gwiazd naszych wina", który na pewno każda,a może i każdY, z Was widział/a, więc myślę, że nie ma co się rozpisywać. Drugim moim wyborem było "22 jump street" bardzo pokręcony, ale i zabawny film, myślę, że nikt nie pożałuje, jeśli się na niego wybierze. Trzeci, który obejrzałam,to "Stulatek,który wyskoczył przez okno i zniknął". Jest to szwedzka produkcja przyrównywana do Forresta Gumpa. Ogólne przesłanie tego filmu brzmi: całe nasze życie jest jednym wielkim przypadkiem i każda decyzja w nim podjęta, wzbogaca nas albo ujmuje nam masy nowych doświadczeń i szans na zawiązenie znajomości.
No dobra, przejdźmy do dwóch ostatnich filmów, czyli "Yves Saint Laurent" i "Grand Hotel Budapest". Te dwie produkcje miałam okazję zobaczyć nie w Multikinie czy Cinema City, a w Kinotece i kinie "Wisła". Chcę przez to powiedzieć, że nie wiem czy są w repertuarach tych większych "kinowych sieciówek". Biograficzne dzieło o "YSL" miało z mojej strony poznawczy charakter co do tego projektanta, więc jeśli kogoś mało interesuje Yves'a, to nie polecam,bo zanudzi się na śmierć. Właściwie cały film jest oparty na jego homosekusalizmie, co już może czasami znużyć człowieka, bo prawie nie ma żadnych zaskakujących scen, tylko przeciągany jest jeden wątek od początku do końca filmu. Ok,to już ostatni. "Grand Hotel Budapest", to tak szalony film, który przekaz ma podobny do "Stulatka [...]", że aż trudno w skrócie powiedzieć, co się w nim dzieje. Powiem tyle, koniecznie musicie wybrać się do kina na niego! Cały ten film przenosi nas w całkowicie inny świat, hmm... powiedzmy, że absurdu. Jest niezmiernie oryginalny i całkowicie inny od dzisiejszych produkcji, że nie może Wam umknąć z listy filmów do obejrzenia. W planach mam jeszcze dwa "Zacznijmy od nowa" i "Pożądanie", jeśli ktoś z Was widział ten pierwszy, bo drugiego nie było jeszcze premiery, to proszę powiedzcie jak wrażenia.

Ok, czyli cały powyższy akapit dotyczy mojego "kinowego życia". A przechodząc do tematyki bloga, czyli mody, to poniżej możecie zobaczyć zakupiony przeze mnie kombinezon z H&M, myślę, że dobrze Wam znany, bo ostatnio jest dość popularny. Muszę przyznać, że ja go zobaczyłam u Oli z kanału "Olciiak" i tak bardzo mi się spodobał, że sama postanowiłam go kupić. Jak mozecie zauważyć, dołączyłam do niego pasek, który pomógł mi podkreślić talię i wyodrębnić w kombinezonie  górę i dół, co myślę, że było udanym posunięciem. O, z takich nowinek, to podcięłam włosy o 15 cm, co mozecie zobaczyć z na nowych fotkach, które zrobiłam od razy po fryzjerze. Gratulacje dla osób, które przeczytały całe moje wypociny, tak naprawdę to jestem bardzo ciekawa czy w ogóle ktoś taki się znajdzie.




//jumpsuit H&M, bag Almi Decor, shoes Vans,belt Intimissimi//

Buziaki!

poniedziałek, 30 czerwca 2014

One

Skąd taki "twórczy tytuł"? Otóż pisząc tego posta słucham piosenki Ed'a Sheeran'a "One", no więc tak to właśnie chodzę na łatwiznę przy wymyślaniu nagłówków...

Już są wakacje, a ja nadal męczę się z moim nowym towarzyszem dni i nocy... Gipsem oczywiście. Wielkimi krokami nadchodzi dzień wolności mojej ręki, z czego niezmiernie się cieszę! A co do wolnych dni, to na razie spędzam je nudząc się, niestety zbyt kreatywna to w tych sprawach nie jestem. Mam już zaplanowane jakieś fragmenty wakacji, ale o tym może innym razem. Poniżej możecie zobaczyć mój nowy nabytek jakim stała się wymarzona przeze mnie ramoneska! W zdjęciach towarzyszy mi nie kto inny jak znana Wam dobrze Dominika. Hope you like it!




 //rocker jacket Zara,trousers H&M, T-shirt American Eagle, shoes Vans//

Nawet gips nie przeszkodzi mi w standardowym zdjęciu w lustrze! 
(Dominika, Karolina i...ja ;)